Czy suwerenność zaczyna się na Śląsku?
Jak budować system energetyczny, który wytrzyma presję kryzysów? Jak firmy budują swoje strategie w obliczu niepewności surowcowej, rosnących cen energii, presji na dekarbonizację i geopolitycznych szoków? Co łączy transformację energetyczną z bezpieczeństwem państwa i dobrobytem obywateli? Na te pytania próbowali odpowiedzieć uczestnicy debaty „Suwerenność zaczyna się na Śląsku”, która 13 października odbyła się w Muzeum Śląskim w Katowicach.
- Jesteśmy w kluczowym momencie transformacji, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nikt nam Śląska nie wymyśli, nie zrobi tego za nas. Niemniej z tych wszystkich zmian, do których przecież przyczyniliśmy się wspólnie, bo wystarczy rozejrzeć się dookoła by zobaczyć jak wielkiego progresu dokonało Województwo Śląskie, możemy być dumni. Gonimy świat, dotrzymujemy mu kroku. Programujemy przyszłość zależnie od potrzeb i wyzwań. Sytuacja geopolityczna wymusiła konieczność zawierania kontraktów zbrojeniowych, ale to się dzieje i nabrało dynamiki. Pod kątem kwestii związanych z regionalną gospodarką, uruchomiliśmy produkcję w Hucie Częstochowa, kształtów nabiera przejęcia akcji GTL, bo port lotniczy w Pyrzowicach, jego przyszłość ma dla regionu ogromne znaczenie, mamy inwestycje związane z zakupem nowych pociągów, zajmiemy się tematem Rafako. To są jedne z wielu składowych troski o przyszłość regionu. Jednak wspólnym mianownikiem zdaje się być sprawa bezpieczeństwa energetycznego. Stajemy przed dylematami, czy pozostajemy przy wydobyciu węgla w tradycyjnej formie póki całkowicie nie przejdziemy na alternatywne źródła energii. To samo tyczy się przemysłu stalowego. To dobry czas i miejsce, aby o tych kwestiach dyskutować – akcentował marszałek Wojciech Saługa.
Prof. Stanisław Tokarski (GIG) reprezentujący Centrum Energetyki Akademii Górniczo-Hutniczej zaznaczył w swoi wystąpieniu, że proces transformacji ma wiele wymiarów.
- Apelowałbym jednak o pewną równowagę w jego realizacji. Oczywiście nikt nie ma zamiaru tego zatrzymywać, ale możemy jako region być mocniejsi wykorzystując surowce, którymi dysponujemy. Musimy zastanowić się, jak odbudować łańcuch produkcji i dostaw w przemyśle stalowym. Energetyka jak wiemy stała się dobrem, a nie towarem, co dość boleśnie zweryfikowała najpierw pandemia, a potem wojna w Ukrainie. Musimy zastanowić się, jak zsynchronizować rozwój OZE ze wzrostem elastyczności systemu i maszynami energii. Jak długo możemy korzystać z węgla. Powinniśmy zacząć zdawać sobie sprawę z tego, że póki nie mamy elektrowni jądrowej, to utrzymanie elektrowni węglowych jest naszą racja stanu. Bilansowanie systemu zawsze oprze się na dwóch filmach, a są nimi węgiel i gaz. Istniejące elektrownie węglowe mogą wypełnić lukę do 2040 roku. Potrzebna jest rezerwa strategiczna – mówił prof. Stanisław Tokarski zaznaczając, że rekomendowane na 2040 rok zapotrzebowanie na krajowy węgiel wyniesie około 10 mln ton.
- Sam gaz nie wystarczy. Dlatego nie powinniśmy rezygnować z dopłat do górnictwa – dodał.
Michał Śmierciak, współzałożyciel i prezes zarządu Management Consultants Amplio, który w swoim wystąpieniu mówił o nowej wartości węgla kamiennego zwrócił uwagę, że mamy obecnie rozproszonych producentów w malejących rynkach.
- Ceny węgla spadają. Węgiel jest dziś tańszy o jedną trzecią w stosunku do zeszłego roku. Należy przygotować plan, analizę rentowności poszczególnych kopalń. Oszacować koszt wydobycia, zobaczyć gdzie ono się opłaca. Trzeba postawić na efektywność i konsolidację podmiotów górniczych żeby ze sobą nie rywalizowały. Nikt nie oczekuje, że będą one rentowne, ale wystarczy żeby zarobiły na swoje utrzymanie. Nie bójmy się też konsultacji społecznych w tych kwestiach. W ciągu dziesięciu lat ma dojść do redukcji w sektorze, wskutek czego zostaną nam dwie, może trzy kopalnie. Pytanie czy tego nie przesunąć w czasie – dodał Michał Śmierciak.
Filip Elżanowski, prezes Stowarzyszenia Prawników Prawa Energetycznego zaznaczył w odpowiedzi, że w przypadku takiego właśnie przesunięcia terminu likwidacji kopalń, utrzymanie ich będzie stało w kolizji z zapisami prawa unijnego. Nie będzie można liczyć na tzw. publiczne wsparcie tego procesu.
Prof. Andrzej Rzońca (SGH), członek rady nadzorczej PGE mówił z kolei o konieczności przywrócenia równowagi udziału przetwórstwa przemysłowego jako składowej PKB.
- To nie węgiel odgrywa najważniejszą rolę w budowaniu PKB. To przetwórstwo przemysłowe, w tym produkcja metali ma istotne znaczenie dla Śląska. Jeszcze niedawno ta produkcja była większa niż wydobycie węgla. W Polsce szok energetyczny jest dużo bardziej dokuczliwy. O 60 procent więcej płacimy za energię niż inne państwa w Europie. Płacimy 4,5 razy więcej za energię niż w Norwegii, ponad dwa razy więcej niż Turcja i Francja. To nie górnictwo jest dla nas kluczowe. Do górnictwa dopłacamy więcej niż pracownicy w innych branżach przemysłu mogą zarobić – mówił prof. Andrzej Rzońca.
Jarosław Zagórowski, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa – Państwowego Instytutu Badawczego zaznaczył w odpowiedzi, że górnictwo na Śląsku wciąż jest jednak ważne, a jeśli coś wymaga aktualizacji, to dokument określający politykę energetyczną państwa.
- To jest dokument z 2021 roku, czyli trochę się „zestarzał”, bo po drodze mieliśmy pandemię COVID i wybuch wojny w Ukrainie, które zostawiły nas w zupełnie nowej rzeczywistości. Kluczowy jest bilans paliwowo-energetyczny. Co do energetyki jądrowej to chyba na ten moment jesteśmy zbyt dużymi optymistami. Unia Europejska zafundowała nam ETS, ale nie dała zabezpieczenia wobec napływu surowców z krajów, które ETS nie posiadają. Na energetykę musimy patrzeć z pozycji przewagi konkurencyjnej. Do wyzwolenia rezerw w gospodarce potrzebujemy taniej energii – dodał Jarosław Zagórowski.
- Suwerenność to odpowiedzialność za majątek i ludzi. W miksie energetycznym mamy też gaz, ale to węgiel póki co jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jako spółka jesteśmy stabilizatorem ceny węgla. A węgiel będzie odgrywał rolę kluczową, póki nie będziemy mieli w pełni alternatywnego źródła energii. Dobrym przykładem może być tu Francja, która z węgla zrezygnowała dopiero wtedy, miała już elektrownię atomową – podsumował Łukasz Deja, prezes Polskiej Grupy Górniczej.